Bywają takie dzieci, które niemalże od dnia narodzenia nie są zainteresowane jedzeniem. "Mądra Mama" osobiście zna jednego takiego.
Początkowo najadał się 5 ml mleczka i nie miał ochoty na więcej. Położne i neonatolodzy ręce załamywali, no bo chude to takie i jak nie będzie tyło, to ze szpitala nie wypuszczą! Wypuścili jednak, ale ze skierowaniem do poradni patologii noworodka, by jakoś owej patologicznej chudości zapobiec. Pani doktor ręce załamywała… "Jak to? – pytała – pół roczne dziecko nie zjada 100 ml mleka?!".Najbardziej biadoliły babcie chłopca, no bo kto to widział niemowlę bez "pucułków" i fałdek.
Wszystkie powyżej wymienione osoby niepokoiły (by nie użyć mocniejszego słowa) jedynie matkę dziecka, dziecko bowiem nic sobie z tego nie robiło i dalej jeść nie chciało. Co więcej, podstępem przekarmione, zwracało cały uprzednio z mozołem wciskany do mordki posiłek. Mówiono matce, że dziecko się nie zagłodzi i żeby dać spokój. Ale matka wiedziała swoje i 5 razy dziennie biegała za dzieckiem z łyżeczką, śpiewała idiotyczne pioseneczki lub układała częstochowskie rymowanki by malec przełknął choć kilka kęsów.
Cała historia w omawianym przypadku skończyła się dobrze - chłopczyk zaczął jeść, a nawet pożerać ogromne ilości i tylko patologiczna, niepodobajaca się babciom chudość pozostała.
Czy Wy, drodzy rodzice i opiekunowie, macie takie "niejadkowe" dzieci? Jakie macie na nie sposoby?
"Mądra Mama" podpowiada, iż może w problemie pomóc odpowiednia zastawa stołowa. Spójrzcie przykładowo na talerzyki, miseczki, sztućce i śliniaczki Skip Hop, albo porcelanowe zestawy Mila. Jeśli odpowiadają zainteresowaniom Waszych pociech, ich zakup może ustanowić wspaniały początek ery jedzenia.